listopada 16, 2018

Z dynią jej do twarzy!



Od zawsze fascynowało mnie rękodzieło. Na początku podziwiałam to, co stworzyli inni, a później zaczęłam próbować sama tworzyć i to na wiele sposobów. Od zawsze chyba coś dziobałam. Czasami z lepszym, a czasami z gorszym skutkiem, ale zostało mi to do dziś. Podziwiam i próbuję różnych technik, metod i dziedzin rękodzieła. Cierpi na tym mój mąż, który ma coraz mniej miejsca w domu, bo przydasie do każdego rękodzieła trzeba gdzieś trzymać! I moja czasoprzestrzeń, bo tej mam coraz mniej. Ale wracając do tematu... Dzisiaj pokażę wam dziesiątą wróżkę z kalendarza - październikową. Wszystkie wcześniejsze mam już wyhaftowane, zostały dwie kolejne. Na koniec pokażę wszystkie ;) 




Ta wróżka jest chyba moją drugą ulubioną. Ma dużo kolorów i przekazuje dużo treści. Same wróżki haftuje się bardzo szybko i przyjemnie. Dodatkowym plusem jest to, że efekt widoczny jest bardzo szybko, co jeszcze bardziej motywuje do dokończenia danego obrazka. 

4 komentarze:

  1. Fajna, urocza panienka:-)
    Pozdrawiam cieplutko:-)
    Ps. U mnie też przydasie zajmują coraz więcej miejsca;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i cieszę się że nie tylko ja tak mam ;)

      Usuń
  2. Urocza dziewczynka, pięknie wyhaftowana!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 olazuch , Blogger